baza piłkarzy wywiad

Nasz wywiad: Chcę cieszyć się piłką

Wracasz do sportu po ciężkiej kontuzji – powiedz dokładnie co się stało?

Na początek bardzo dziękuje, że zechcieliście się ze mną spotkać.

Na pierwszym treningu w Puszczy Niepołomice wszyscy zawodnicy z pola poszli biegać do lasu. Wraz z 3 innymi bramkarzami (w tym min. Andrzej Sobieszczyk) graliśmy w tzw. dziadka. Na początku treningu, w ramach rozgrzewki zrobiłem wykrok i kolano odbiło nie w tę stronę co powinno. Po wizycie u dr Jana Paradowskiego okazało się, że pękła łękotka oraz wiązadła krzyżowe przednie i tylne Dodatkowo zostało uszkodzone wiązadło boczne w prawym kolanie.

Czy z perspektywy czasu uważasz, że dało się jej uniknąć?

Życie składa się z ciągłych decyzji i wyborów, gdybym nie pojechał do Niepołomic, gdybym nie chciał ratować piłki, gdyby….zawsze istnieje pytanie co by było gdyby. Uważam, że tak musiało być.

Jak miałbyś cofnąć czas to co byś zmienił w swojej karierze?

Karierę to miał Boniek i ma Lewandowski, ja miałem przygodę. Pewnie starałbym się dawać z siebie jeszcze więcej podczas treningów i przede wszystkim skupił się tylko na piłce. Ale niczego nie żałuje. Poznałem różne osoby od których mogłem się sporo nauczyć, choć zdarzały się też osoby, z którymi styczności już bym mieć nie chciał.

Byłeś zawodnikiem Zawiszy Bydgoszcz gdy w kadrze byli zawodnicy ocierający się o Reprezentację Polski (Masłowski) – jak wspominasz tamten czas?

Zgadza się. Z Michałem miałem i nadal mam dobry kontakt, choć ostatnio trochę się on ograniczył. Początki Michała w Zawiszy to jeszcze praca u trenera Kubota. Michał schodził do nas (drużyny rezerw) do V ligi, zawsze miał czas dla wszystkich, z każdym zamienił słowo, nigdy się nie wywyższał, zawsze pracował ciężko. Gdy odniosłem kontuzję dostałem od niego sporą pomoc. Warto zaznaczyć, że Michał sam potrzebował pomocy bo przecież miał ciężką operację kręgosłupa w Rzymie.

Masełko zawsze był szczęśliwy, że dostał szansę gry zawodowo, że może żyć z piłki, to było jego ogromne szczęście, że może skupić się tylko na futbolu. Uważam, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Aktualnie występujesz w A-Klasie. Ostatnimi czasy można znaleźć wiele ciekawych opowieści ze spotkań na najniższym szczeblu…

Dziecanovia to klub z A klasy. Jest to klub któremu zawdzięczam bardzo wiele, oni dali mi szansę, uwierzyli we mnie. Wszyscy chłopcy, którzy tam są podchodzą do piłki hobbystycznie, ale z wielką ambicją. Każdy od prezesa, przez zarząd po innych zawodników sprawiali, że nie czułem się jak w A klasie. W tym klubie nie zdarzały się żadne nieprzyjemne rzeczy, które miałem okazję przeżywać w niektórych zespołach z wyższych lig. Dziecanovia uważam, że jest jednym z lepiej zarządzających klubów, które miałem okazję reprezentować. Co do anegdotek to o dziwo nie ma zbyt ich wiele, choć jeden mecz graliśmy w warunkach mocno odbiegających od sportowych, gdy stałem w bramce to całe buty miałem w błocie a do kostek sięgała mi woda. Wygraliśmy go 1:0 po bramce z 30 sekundy meczu.

Masz już 23 lata – co chciałbyś jeszcze w piłce osiągnąć?

Już 23 lata? Wciąż uważam, że jestem młody. W pewnym wieku ma się cele a nie marzenia, moim celem jest udowodnienie sobie i paru osobom, że można osiągnąć cel jeżeli się bardzo tego chce. Drugim Borucem nie będę, ale chcę czerpać przyjemność z gry i cieszyć innych swoją dobrą grą. Chciałbym być szczęśliwy, na ten moment szczęście daje mi możliwość wyjścia na trening i rzucenia się po kopniętą piłkę.

Spotkałeś na swojej drodze wielu zawodników – według Ciebie co jest ważniejsze: talent czy ciężka praca?

Myślę, że ani jedno ani drugie. Wielu zdolnych chłopaków widziałem w A klasie czy w V lidze. Tym chłopcom brakuje szczęścia, tego żeby ktoś ich zauważył. Oddają kawał swojego życia piłce, ale brakuje żeby ktoś przyjechał i spojrzał na nich przychylnym okiem. Patrząc na niektóre zagrania w wyższych ligach niejednokrotnie łapiesz się za głowę i pytasz: Co ten gość robi? Czasami trzeba dać szansę chłopakom, którzy grają w okolicy, w wiosce 30 km od klubu. Jestem pewien, że wśród 100 zawodników znalazłoby się 4-5 chłopców, którzy jeżeli dostaliby tylko szansę to by ją wykorzystali.

0 odpowiedzi

Wypowiedz się

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz